O, jak nie podobał mi się ten film... Jest taki pretensjonalny i nadmuchany jak usta celebrytów: "Uuu... Jestem poczwórną agentką". Film: połączenie romansu z lat '40 z obowiązkowo uniesioną nóżką podczas pocałunku w finale z efektami specjalnymi charakterystycznymi dla ówczesnego Kina. Mission Impossible. Choć wiemy OCZYWIŚCIE, że dla naszej dwójki wszystko jest "possible".
Strasznie kręcili. Zakręcali tą fabułą jak mogli, jak kolejką górską w Disneylandzie, przez co stawała się ona coraz bardziej do przewidzenia. A im dalej w las, to tym bardziej miałam gdzieś, co tam się dzieje.
Fajny pomysł na spędzenie Sylwestra, zwłaszcza tak szczególnego, ale nowe tysiąclecie to rozpoczęło się w 2001 roku >: /
Jedyną przyjemność podczas oglądania tego filmu sprawiał mi widok Przystojnego Wąsacza <3 Niewielu facetom jest z nimi do twarzy. Obrzydliwe kłaki na środku buzi. A tu proszę... : )
Ja tam bym strzeliła przez szybę tego pociągu. Chociażby w nogi...